Tak jak napisałem w poprzednim poście: termin terminem, ale dzień w jedną czy w drugą stronę nikogo nie zbawi. A może mieć nieocenione efekty jeżeli chodzi o stosunek programistów do pracy, o zadowolenie z wykonywanych zadań, o zaangażowanie w projekt. Dzisiaj - obiecane "real life" przykłady. Mam takowe póki co trzy, ale w sumie jak na kwartał pracy daje to całkiem niezłą "średnią innowacyjności". Od razu pytanie: jak taka "średnia" wygląda u Was w firmie? I do rzeczy...
Tyle się mówi o obowiązku ciągłego rozwoju w zawodzie programisty. "Przynajmniej jeden nowy język w roku!" "Przynajmniej jeden nowy framework na kwartał!" "Przynajmniej jedna książka techniczna na miesiąc!" Znacie te zawołania? Wiecie co... nie do końca widzę w tym sens. Na pewno nie zamierzam twierdzić, że taki sposób zagospodarowania wolnego czasu jest zły - bo nie jest - ale na mnie takie podejście po prostu NIE DZIAŁA. Co z tego że rok temu przeczytałem od deski do deski książkę o WCF? Co z tego że p...